Wiecie, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej? Dotyczy to też jedzenia. Miałam przyjemność jeść mule w różnych zakątkach świata, ale te najlepsze (i śmiało mogę powiedzieć, że na świecie) zaserwował mój osobisty tata. Kilka dni temu dosyć późno wróciłam z pracy i już od samego progu powitał mnie cudowny aromat, zapowiadający jeszcze cudowniejszą ucztę.
Składniki (dla 4 osób):
- 2kg świeżych muli
- 1 cebula
- 3 ząbki czosnku
- 100ml whisky miodowej
- 150g prawdziwków
- 50g masła
- 200ml śmietany 18%
- pół pęczka natki pietruszki
- sik z połowy cytryny
- sól
- pieprz
Mule umyć i oczyścić muszle. W otwarte muszle popstrykać palcem lub postukać o blat stołu i jeśli się nie zamykają, należy je wyrzucić. Tak samo wyrzucić wszystkie uszkodzone muszle. Prawdziwki oczyścić i pokroić na mniejsze kawałki. Cebulę i czosnek obrać i pokroić w kostkę. W garnku rozpuścić masło i wrzucić cebulę (delikatnie ją posolić, aby ładniej się zeszkliła i nie spaliła się). Kiedy cebula zmięknie, dorzucić do niej czosnek oraz prawdziwki i chwilę razem podsmażyć. Dolać whisky. Kiedy alkohol odparuje, wrzucić mule. Przykryć garnek i gotować 5-6 minut (aż do otwarcia muli), potrząsając nim od czasu do czasu. Dodać śmietanę i gotować jeszcze 2 minuty. Posiekać natkę pietruszki i dodać do muli wraz z sokiem z cytryny. Doprawić pieprzem i jeszcze raz dokładne wymieszać. Wszystkie muszle, które po gotowaniu są zamknięte, wyrzucić. Podawać z chlebem. Smacznego!