Przeszłam dzisiaj prawie całą Ochotę w poszukiwaniu kolendry i dopiero udało mi się dorwać ostatnią na Hali Banacha. Warto było trochę pokrążyć, żeby zrobić tak pyszne sajgonki. Moja miłość do sajgonek przeżywała swoje najlepsze czasy w Wietnamie, gdzie za każdym razem, kiedy szliśmy coś zjeść, obowiązkowo zamawiałam sajgonki. Na miejscu braliśmy też udział w kursie gotowania, aby nauczyć się te sajgonki samemu robić i ponoć całkiem nieźle mi one wychodzą. Były to zazwyczaj sajgonki smażone, ale ostatnio naszła mnie chęć na świeżą wersję. Zapraszam Was więc do wspólnego rolowania.
Składniki:
- 12 arkuszy papieru ryżowego
- 6 zielonych szparagów
- pół świeżego ogórka
- pół awokado
- pół mango
- garść liści szpinaku
- garść ulubionych kiełków
- łyżka masła lub oliwy
- pieprz
- sól
Dressing:
- garść świeżej kolendry
- sok z 1 limonki
- pół papryczki chilli bez pestek
- łyżka oliwy
- pieprz
- sól
Szpinak umyć i osuszyć. Ogórka, awokado i mango obrać i pokroić w ok. 5 cm słupki. Od szparagów oderwać zdrewniałe końcówki, a pozostałą część pokroić również na kawałki 5 cm. Na patelni roztopić masło lub rozgrzać oliwę, wrzucić szparagi, doprawić solą i pieprzem i smażyć ok. 2 minuty. Poszatkowaną kolendrę, sok z limonki, drobno pokrojoną papryczkę i oliwę utrzeć w moździerzu, doprawić solą i pieprzem. Wziąć jeden arkusz papieru ryżowego, namoczyć go w wodzie lub rozprowadzić wodę pędzelkiem, aż będzie elastyczny. Na dole papieru ułożyć kilka liści szpinaku, kawałek szparaga, słupek ogórka, awokado i mango. Dodać trochę kiełków i polać odrobiną dressingu. Zawinąć od dołu, następnie zawinąć boki i zwinąć sajgonkę do końca (pewne rzeczy łatwiej pokazać niż zrobić, dlatego poniżej znajduje się instrukcja fotograficzna). Powtórzyć to samo z pozostałymi arkuszami papieru ryżowego. Podawać z pozostałym dressingiem. Smacznego!